15 maja 2021
John Alex Leadership Coaching Life Coaching Business Mentoring Consulting

Zmiana w Wielkim Gdańskim Stylu

 

John Alex: Cześć Wam! Dzisiaj mam przyjemność porozmawiać nie tylko z Piotrem, ale również z Leo – jego wspaniałą żoną! Co będzie tematem naszej rozmowy? Zapytam dziś o Ich zmianę, o metodę przekuwania smutków w radość oraz o to, dlaczego w ogóle się przeprowadzili i dlaczego do Trójmiasta, dlaczego Gdańsk?

Jestem przekonany, że wielu Wasza historia zainspiruje

Dzień dobry Kochani, milo Was widzieć!

 

Poznajmy się


Leo: Dobrý den, John Alex. Rád tě vidím poprvé!
Piotr: [LOL]
John Alex: No nie, po czesku nie będziemy tego wywiadu prowadzić, Leo. Proszę Cię… Wiem, że podkreślasz swą przynależność do południa Europy – choć wschodniej – ale zawsze południa… ale my jesteśmy na północy, my tu mamy morze (eghm…), więc proszę Cię, Kochana, mów do mnie zrozumiale.
Leo: Oczywiście John Alex, zawsze do nowopoznanych mi osób mówię po czesku, to taki rodzaj wizytówki, miło Cię poznać!
John Alex: Uff, dobrze że mówisz świetnie po polsku, Leo.
Piotr: Ja również się cieszę, że Cię widzę, John Alex.
John Alex: No tak, wybacz Piotr. Zagadałem się z Leo… No dobrze Kochani. Jesteście tu, w Gdańsku, od ponad ośmiu miesięcy, przeprowadzeni, zakotwiczeni już na dobre? To od czego zaczniemy?
Leo: Z tym „przeprowadzeni” to jeszcze nie tak do końca, cały czas mieszkamy w wynajętym mieszkaniu, w fajnej okolicy parku i jeziora, ale to jeszcze nie to – czekamy na nasze wymarzone miejsce, a jeszcze, niestety, jest w budowie… już odliczamy te pozostające dni!
John Alex: Ekscytujące to wszystko, bardzo się cieszę. No ale jak to wszystko się zaczęło?
Piotr: To złożona sprawa, John Alex… zacznijmy może od tego, co stało się pierwotną przyczyną naszej Wielkiej Zmiany? Może podam Ci kontekst oraz tąpnięcia, które do niej doprowadziły, John Alex…?
John Alex: Oczywiście, Piotr. Opowiadaj!

 

Tąpnięcie nr 1

 

Piotr: Czas w którym zaczęły pojawiać się w mojej głowie zaczątki, zalążki potrzeby zmiany to był okres u końca i zaraz po osiągnięciu celów jakie wyznaczałem sobie zawodowo w poprzedniej firmie. Po osiągnięciu pewnego pułapu, jakbym chciał coś sobie udowodnić… I udowodniłem, ale szybko okazało się, że nie o to mi w życiu chodziło. Konkretnie? Jako lider, „big boss”, członek zarządu wielkiej organizacji międzynarodowej itd. itd. zbudowałem fantastyczny zespół, współtworzyłem fantastyczną kulturę organizacji, poprowadziłem zespół w trudnych i wymagających czasach niesamowitego wzrostu, „ustawiliśmy” nowe miasto – Katowice jako drugie obok Łodzi, znaleźliśmy piękny, nowy budynek dla naszego centrum, uruchomiliśmy nowe usługi pokrywając całość IT… dużo. To było naprawdę dużo i były to ogromne i imponujące projekty. Niewielu ludzi może powiedzieć finalnie: z sukcesem zarządzałem 2,500 ludzi w Centrum oraz tysiącami na świecie w globalnych rolach. Nie obawiam się powiedzieć, że jestem z tego dumny. Naprawdę dużo. Już w trakcie tej drogi zaczęto zwracać mi uwagę na drogę jaką idę, drogę ku wypaleniu: naście godzin w pracy, praca także w domu. Mijały mnie sprawy rodzinne, choć byłem z nimi, to bardziej jakoś obok, byłem mało, pozornie… w lekcjach Olkowi pomagała Leo, w matematyce mój śp. Tato – świetny mózg matematyczny, trzeba zaznaczyć, więc nie było nikogo lepszego. Patrzyłem na to wdzięczny, bo oni coś mi umożliwiali, coś wzięli na siebie, ale moja refleksja ostateczna była taka, że wypełniają jakąś lukę, którą to właśnie ja tworzę. I zacząłem się zastanawiać, co jest najważniejsze…
John Alex: Wrócimy do tego, Piotr. Leo, a jaka była Twoja perspektywa?
Leo: To był fajny czas, to nie tak, że Piotra w ogóle nie było. Był. I z czasem jak te „duże” sprawy się stabilizowały, Piotr był coraz wcześniej i dłużej w domu. Nie było tak, że jakoś cierpieliśmy, oboje wiedzieliśmy, że w takiej roli, czy w takich rolach w jakich Piotr występował „tam”, to „tu” nie można wymagać od niego więcej. Podjęliśmy tę decyzję wspólnie, pamiętam dzień, kiedy rozmawialiśmy o tym tuż przed jego awansem na Szefa Centrum, Head of GDC oraz Członka Zarządu. Rozmawialiśmy właśnie o tym na co się godzimy, że jego będzie mniej i że na mnie spoczną obowiązki domowe. Była to dla Piotrka szansa, ja się zgodziłam, bo wiedziałam, że on tego chce. I ja chciałam tego dla niego.
Piotr: Oczywiście, było wiele takich mini powodów, nagromadzonych mini powodów w pewnym czasie, które jakoś udało nam się dźwigać. Albo, które nauczyłem i nauczyliśmy się niwelować, np. poprzez rozpoczęcie gry w tenisa, czy windsurfingu, czy gry na gitarze w moim przypadku… by mieć coś obok, coś co mnie odciąga od pracy i daje odskocznię. Warto mieć hobby, bo to wbrew pozorom nie zabiera czasu, a odciągnięcie od pracy przybliża do Rodziny, nawet jak w tym momencie nie jesteśmy razem… na tym właśnie polega work-life Balance, zrozumiałem to i wprowadziłem w życie i zadziałało.
Pisaliśmy o tym tutaj: https://johnalex.pl/work-life-balance.


Aż w końcu przyszedł rok 2018. Zdarzyło się to, na co naprawdę nie byliśmy gotowi. Ja nie byłem. Ten najważniejszy negatywny moment i tąpnięcie – śmierć mojego Taty.

Mieszkaliśmy z Rodzicami dom-w-dom, to był układ z myślą o wzajemnej pomocy i byciu większą rodziną. Komfort odosobnienia i bliskości. 2w1. Układ sprawdzał się idealnie. I nagle się częściowo wyczerpał.
Tato zmarł, Mama została sama, spłynęły z firmy kondolencje, wróciłem do pracy… ale sprawy nie były już takie same. Rodzinnie, nie umieliśmy przejść do kolejnego etapu, a Mama sama… ja dalej w pracy. Pomagaliśmy jak mogliśmy, ale Mama chyba też przestała wierzyć i chcieć…

 

Tąpnięcie nr 2

 

John Alex: I co było dalej?
Piotr: Dalej był rok 2020r., luty. Pomiędzy 2018 a 2020r. nie wydarzyło się już nic wiekopomnego dla mnie w firmie: stabilizowanie po wzroście, globalne funkcje, wyjazdy do Japonii, nagrody, relacje… nie było już wielkiego budowania, raczej głównie mocny PR wewnątrzorganizacyjny… w tym okresie dostałem właśnie od firmy dwóch coachów, a właściwie program liderski w 2018, który zmienił mnie na pewno mocno oraz w 2019 roku coacha Tomka, „Kingmakera”. Pracowaliśmy nad zmianą. Poprzednie oczekiwania i chęć udowodnienia sobie pewnych spraw vs moje autentyczne ja. Ogień i woda. Jaki jestem naprawdę? Pomógł mi to połączyć.

John Alex: I co się stało?
Piotr: Moja Mama źle się czuła, ja źle się czułem w firmie, zespół też się źle czuł ze mną. Ten rok to czas, gdy wielu z nas, po moim byłym Szefie, zaczęło szukać dla siebie miejsca poza organizacją. W moim przypadku - spotkaliśmy się z moim szefostwem i uzgodniliśmy warunki wyjścia. Pamiętam, że kiedy odjeżdżałem po finalnym spotkaniu, poczułem się jak ręka, której pozbawia się gipsu po złamaniu, znasz to uczucie? Chyba nie… jesteś cyfrowy. A więc, John Alex, kiedy zdejmują Ci gips, Twoja ręka nagle sama leci do góry, jest taka lekka. Dźwigałeś długie tygodnie coś ciężkiego, nagle Ci to zdejmują, a uzdrowiona kończyna leci w górę! Tak się czułem po tych prawie 10 latach w firmie, choć przez ten czas w ogóle nie czułem tego gipsu na ręce, a zdałem sobie z niego sprawę dopiero, kiedy odpadł…

Ale bardzo kochałem tę firmę, głównie ludzi, odejścia żal mi było tylko i wyłącznie z tytułu relacji i przyjaźni jakie tam zawarłem i jakie do dzisiaj pozostały! Podsumowując – to był wspaniały czas, ale nadszedł czas na zmianę dla mnie… A firma ma się dobrze, zespół był gotowy - z tego jestem najbardziej dumny.
John Alex: I co jeszcze się wydarzyło?
Leo: Zaczęliśmy planować PRZERWA-Studio EMS, pierwotnie w Łodzi. Piotr chciał mi pomóc, ja zostałam trenerem personalnym i postanowiliśmy, że to teraz ja zrobię coś, co może dawać nam środki do życia, a przy tym niesamowity „fun". Poznaliśmy technologię EMS, fajnych ludzi, wymyśliliśmy koncept studia i już mieliśmy podpisywać umowę na lokal, gdy zachorowała Mama Piotra…
Piotr: Szczęście po gipsie nie trwało długo… Pamiętam, że wpadła Leo, że Mama strasznie źle wygląda. Stało się coś tak ot, z dnia na dzień. Przynajmniej tak nam się wtedy wydawało. Tego samego dnia był SOR, lekarze, badania, następne dni kolejne: szybko wyszło, że to nowotwór i to z przerzutami. Rozwijany cicho i bezboleśnie i bez żadnych objawów. Z trzustki na wątrobę. Mam prośbę do Ciebie, gdy to czytasz: badaj się często i nie pal papierosów. Moja Mama paliła bardzo dużo, nie dało jej się tego wyperswadować.

Zachorowała w lockdownie COVID-owym, pamiętam jak się bałem, bo byłem po kilka razy w różnych szpitalach, u różnych lekarzy, zmieniałem maseczkę co wizyta…
A Mama odeszła dokładnie w 20 dni od momentu kiedy pojechaliśmy na SOR. To były 20 dni walki z nikłą nadzieją, poszukiwania metod, lekarzy… później opieki paliatywnej. Obserwowanie umierania siedząc obok. Podając szklankę wody.
Muszę tu dodać, jak Leo mi pomagała z Mamą, gdy trzeba było w chwilach, gdy nie miała już siły wykonać czynności higieny… ja sam nie dałbym rady, mentalnie. A Leo to robiła i jestem jej dozgonnie wdzięczny i podziwiam ją za tę odwagę i otwartość na ludzkie sprawy.
John Alex: To wszystko bardzo smutne, Piotr. To jak z tego wszystkiego mogło się urodzić cokolwiek pozytywnego?
Leo: Kiedy zmarł Tata Piotra, podziwiałam Mamę Piotra i jego samego jak szybko stawali na nogi I jak szybko wychodzili z traumy.

 

Resilience (Prężność/Twardość)

 

Piotr: Może zacznę od cytatu, myśli Pani Mayi Angelou: „Jeśli czegoś nie lubisz – zmień to. Jeżeli nie możesz tego zmienić – zmień sposób, w jaki o tym myślisz. Nie narzekaj!”.
Obydwie części tej myśli wprowadziliśmy w życie i jesteśmy z tego dumni. Ponadto, mam w sobie wybudowaną przez długie lata (sport i w pracy) bardzo silną prężność/twardość charakteru (z ang. resilience), to bardzo pomocna cecha z jednej strony, która z kolei z drugiej strony odrobinę przeszkadza w budowaniu więzi z ludźmi. W tym akurat przypadku bardzo pomocna, ale może o tym kiedy indziej?
John Alex: Nie, nie, Piotr! Proszę - opowiedz o tym „resilience”.
Piotr: Ja rozumiem ją jako pojemność wiaderka na zdarzenia bez wywoływania głębokich skutków natury emocjonalnej, czy psychologicznej. Taka zdolność utrzymywania „siebie” w spokoju ducha bez względu na zdarzenia. Im większa ta pojemność, tym więcej jesteś w stanie dźwignąć i tych małych i tych ogromnych ciężarów.
Może najpierw w czym to przeszkadzało. Ja mam w głębi siebie bardzo dużą wrażliwość, jednakże wybudowanie dużej prężności w sobie („resilience”) sprawia, że to co dla innych wydaje się być problemem nie do przeskoczenia i z tego powodu rwą włosy z głowy, dla mnie jest czymś neutralnym i tylko zastanawiasz się co z tym zrobić, wymyślasz, planujesz, wykonujesz – po problemie. Dzisiaj już jestem tego świadomy, dlatego świadomie chowam „resilience” i wyciągam podwójnie empatie, po prostu po to by ktoś nie pomyślał, że bagatelizuję jej/jego problem.

No a pomaga, wiadomo – udźwignąć więcej. Poza tym i ponadto, moje nastawienie na rozwiązywanie problemów nie pozwalało mi nigdy siedzieć w kącie i płakać, no nie ten typ… żałoba po śmierci Rodziców w moim przypadku trwała krótko, dlatego, że już po ok. dwóch tygodniach zaczęliśmy planować „co dalej”. To nie znaczy, że nie mam w sercu głębokiego żalu, mam, często ich wspominam, rozmawiam lub płaczę, np. gdy słucham piosenek, które uwielbiali. Ale nie ogranicza to mojego działania „tu i teraz”.

Doszedłem do jeszcze jednego mocnego wniosku: to nie wtedy gdy kończysz 18 lat stajesz się dorosła/y, także nie wtedy, kiedy się wyprowadzisz na swoje, nie kiedy bierzesz ślub, czy gdy rodzi Ci się dziecko. Dla mnie ta dorosłość przyszła stopniowo w latach 2018-2020 i oznacza, że od teraz już 100% jest na mojej głowie. To czym jest nasza Rodzina, kim będzie nasz Syn. Już nie będzie: „Babciu popilnuj proszę”, „Tato pomóż w matmie”, „Tato co mi poradzisz”, „Mamo smutno mi…”. Nikt mi nie doradzi, nie ochrzani, nie sprowadzi na ziemię… Jesteśmy sami. Tacy dorośli…! Do dziś odnajduję się w tej nowej dorosłej roli.
John Alex: To co z tego wynika, jak w takim razie uzyskać tę odporność, tę „resilience”, masz na to przepis?
Piotr: Każdy musi znaleźć swój sposób, każdy jest inny i tworzy własny system, oparty na innych wartościach i przekonaniach… Mogę jedynie powiedzieć, co mnie pomogło:
1. Po pierwsze, uwierzenie w ten cytat: „Jeśli czegoś nie lubisz – zmień to. Jeżeli nie możesz tego zmienić – zmień sposób, w jaki o tym myślisz. Nie narzekaj!”
- po krótce, nie użalam się nad sobą, ale działam
2. Po drugie: zadbaj o siebie, o poczucie własnej wartości. Nawet jeżeli kogoś tracisz, masz siebie i warto mieć siebie, jako kogoś komu ufasz.
3. A oprócz siebie – warto mieć kogoś obok, kto da Ci wsparcie. Partnera, Przyjaciela… Nie jest wstydem prosić o pomoc i płakać z rozpaczy. W zarządzaniu mówimy o „vulnerability”, czyli o wrażliwości/ułomności/podatności na coś… Nie musimy udawać wielkich, mocnych, niezniszczalnych. To normalne i ludzkie, że każdy (każdy!) potrzebuje czasami wsparcia, rozmowy i przytulenia.
4. To, co pomaga szczególnie w moim przypadku to „działaj!”. To co buduje „resilience” od najbardziej błahych spraw, to patrzenie na zdarzenie nie jako na ścianę nie do przeskoczenia, ale jak na problem do rozwiązania. Jak zadanie na klasówce. Ktoś (może los?) przede mną stawia coś, to jak ja mogę / my możemy to rozwiązać i co będzie najlepszym rozwiązaniem?

 

Znacie koło wpływu? Narysuję, zobaczcie.

 

Wheel of influence

 

Jeżeli dla niektórych z Was to nowość, wyjaśnię. Oto koło wpływu. Każdy z nas takie ma. Ale u każdego z nas kółka mają różne średnice. O co chodzi?
Kółko zewnętrzne jest w miarę stałe, to wszystko dookoła: globalizacja, polityka, podatki, pogoda, śmierć bliskich często też…
W samym środku, zielone, jest obszar pełnej kontroli: to co jem, jak żyję, co czytam, jak się zachowuję, czy awansuję itd.
A pomiędzy jest Strefa Częściowego Wpływu - niebieska, mogę na nią działać aktywnie, by zbierać żniwa, ale nie mam pełnej kontroli, np. jak wygląda moje zdrowie, czy odniosę sukces, czy dostanę wymarzoną pracę itd.

I teraz co jest ważne i co z tego wynika – 2 sprawy:

  1. W stanie jaki masz na dziś, ważne jest by:

    • W pełni angażować się, być w pełni świadomości i nie uciekać od odpowiedzialności za wynik w obszarze Pełna Kontrola

    • Mocno oddziaływać i starać się, by uzyskać co najlepsze w obszarze Częściowego Wpływu

    • Strefa żółta: Brak Wpływu nie stawała się dla nas strefą zmartwień, a strefą akceptacji… Jest jak jest, nie mam wpływu na pogodę, ale mam na to jak się ubiorę…😊

  2. Resilience powiększamy wg mnie gdy dążymy do zmiany tego stanu - i jak wskazują strzałki:

    • Poszerzać obszar Pełnej Kontroli w swoim życiu i „zagarniać” pod Pełną Kontrolę elementy z Częściowego Wpływu. Jak? Na przykład perfekcyjnie przygotować się do egzaminu, by ograniczyć częściowy wpływ i nawet przy niekorzystnej aurze dostać „6”. Awans w pracy? Nauczyć się, obserwować, pracować ramię w ramię, zgłosić się na pomocnika Kierownika, wziąć dodatkowy projekt itd. - by nauczyć się wymagań na rolę do jakiej aspirujemy i stać się „tym oczywistym kandydatem” do awansu.

    • Poszerzać obszar Częściowego Wpływu w swoim życiu by zmniejszać obszar Brak Wpływu. Jak? Przykład: Brać czynny udział w wyborach, zostać lokalnym działaczem na rzecz zwierząt itd. itd. oczywiście wszystko w imię tego co jest dla nas ważne.

Finalnie chodzi o to by obszar zewnętrzny był jak najwęższy w naszym życiu, a obszar wewnętrzny jak najszerszy… Tym dla mnie jest „resilience”, daniem odporu przeciwnościom i działanie, zamiast narzekania na los...

I jeszcze jedna dygresja dla Świata IT. Skojarzyło mi się, że środkowy obszar Pełnej Kontroli w IT jest wtedy, gdy robimy samodzielnie pełen DESIGN, od nas zależy jak aplikacja będzie wyglądać i działać.
W obszarze Częściowego Wpływu jesteśmy Deweloperem części kodu, mamy WRITE PERMISSIONS.
W obszarze Braku Kontroli jesteśmy nastawieni na READ…

 

Lifestyle design

 

John Alex: Piotr dzięki za tę historię i wywód o „resilience”. Leo, a jak zaczęliście, jak wyglądały kolejne kroki?
Leo: Zaczęliśmy dość szybko planować, było to mocno orzeźwiające… było to nam potrzebne, szczególnie, że to nie było łatwo, nawet na chwilę, zapomnieć i zająć się czym innym. Dom Rodziców widzieliśmy codziennie z naszego okna. „Wczoraj” jeszcze było do kogo pójść, „dzisiaj” stoi pusty. Przeszkadzało to nam, rozmawialiśmy i doszliśmy do wniosku, że to już nie zafunkcjonuje, mieszkać tam i patrzeć na ten dom. A nowi lokatorzy w tym domu także nie pomogą nam nagle zmienić percepcji, że to ciągle „dom Rodziców”. Podjęliśmy więc dość szybko i automatycznie decyzję, że nie będziemy tam mieszkać w ogóle i musimy się przenieść gdzie indziej. Wszystkie plany zawodowe nagle wstrzymaliśmy i uruchomiliśmy projekt „Nowe”.
John Alex: To co konkretnie się stało, co czuliście w tym momencie i co konkretnie zrobiliście?
Piotr: Tutaj przestaje być smutno i robi się bardziej optymistycznie. W kontekście zmiany wykonaliśmy wspaniałe ćwiczenie Lifestyle Design – Zaprojektuj Sobie Styl Życia.
Zaproponowałem Leo i się zgodziła.
W założeniach tej metody chodzi o to, by dokładnie i w szczegółach z wykorzystaniem wszystkich zmysłów opisać i zaprojektować jak wygląda Twoje wymarzone życie. Co widzisz gdy się budzisz? Co widać z okna? Jak jesz śniadanie, z kim? Która jest godzina? Jak wygląda praca? Jak Ty wyglądasz? Co robisz? Jak wygląda lunch? Gdzie mieszkacie? Co robisz wieczorem? Kiedy otwierasz okno co słyszysz, jak tam pachnie? Co robisz w weekendy? Jak wygląda Twoja praca, kto jest Twoim klientem? Itd. itd.
Wszystkie aspekty swojego życia, w szczegółach.
John Alex: Wspaniale to wygląda i jaki był efekt Waszych prac?
Leo: Efekt był mocno uświadamiający… Osobno zaprojektował nasze życie Piotr, osobno ja. Następnie odczytaliśmy sobie wzajemnie na głos nasze projekty i… wyszło nam 95% zgodności, nie musieliśmy więc prowadzić żadnych rozmów do ustalenia kompromisów. Wszystkie kluczowe założenia były w punkt, więc do dzieła! To było radosne doświadczenie dla nas jako małżeństwa, że mamy podobną wizję przyszłości.

Dodatkowo i równolegle zajęliśmy się, dosłownie palcem po mapie, wyobrażaniem sobie, czy chcemy mieszkać za granicą, czy w Polsce. Może Australia? Może USA? Może ukochana Hiszpania? Szybko doszliśmy jednak do wniosku, że nie chcemy wyjeżdżać z Polski, ale zdecydowanie chcemy zacząć żyć gdzieś indziej, niż obecnie… zmienić otoczenie.

 

Dlaczego Gdańsk? Dlaczego Pomorskie?

 

John Alex: Opowiedzcie proszę, dlaczego wybraliście właśnie Gdańsk i województwo pomorskie?
Leo: Ojej, to wiele parametrów i wiele powodów, może najpierw je wymienię ogólnie i następnie rozwinę, a Ty Piotr dopowiedz gdybym coś pominęła, ok?
Piotr: Oczywiście!
Leo: A więc te powody to: morze, jeziora, lasy, poprawienie jakości życia, zamieszkanie w większym mieście, poprawę wszystkich parametrów życia rodzinnego i funkcjonowania w społeczności w miejscu docelowym oraz zmiany w zakresie zawodowym. Było to ważne także dla mnie, bym ja też zaczęła pracować, by Piotr pracował mniej intensywnie, niż kiedyś i byśmy dalej mogli nas jako Rodzinę „ogarnąć”, nie psując niczego.
Piotr: Nic dodać, nic ująć Leo😊
John Alex: No dobrze, to skonkretyzuj wszystkie te elementy… rozwiń proszę najpierw te związane z geografią, z Pomorzem i Gdańskiem, a później wszystkie inne.
Leo: Dobrze, więc te związane z przeprowadzką do Gdańska… a więc pierwsze: to co zrobiliśmy to była rewizja rankingów miast. Oficjalnych raportów. Pod kątem edukacji, jakości życia, subiektywnego odczuwania szczęścia przez mieszkańców Gdańsk (ale także Sopot i Gdynia) w przeciągu kilku ostatnich lat były na miejscach 1-5 spośród wszystkich miast w Polsce. To miało dla nas oczywiście ogromne znaczenie, podobnie jak znaczenie mają sprawdzanie opinii przed zakupem produktu w sklepie internetowym!
Konkretnie na Gdańsk zdecydowaliśmy się dlatego, że chcieliśmy mieszkać w największym z tych trzech miast, ze względu na opcje biznesowe i zawodowe.

No ale co tu dużo mówić, kochamy morze – ja chyba nawet bardziej niż Piotr. To moje marzenie, by móc po prostu wybrać się na spacer nad morze kiedy chcę, a nie raz w roku i jeszcze nie trafić w dobrą pogodę😊
Piotr: Odnośnie geografii ja może rozwinę kwestię jezior i lasów. Już kilka lat temu, ponad 6 lat, udało mi się „sprzedać” Rodzinie bakcyla i uwielbienie do Kaszub, Borów Tucholskich oraz Kaszubów, jako społeczności. Ja od 7go roku życia, praktycznie co roku, może z małymi wyjątkami – najpierw z Rodzicami, a później już jako prawie dorosły i dorosły, jeździłem nad jezioro i pod namiot na długie dni czerpać przyjemność z przyrody, dzikiej przyrody, naturalności miejsc, krystalicznie czystej wody w jeziorze i atmosfery izolacji, odludzia w cichych, mało dostępnych miejscach.
John Alex: I to także miało wpływ na Wasz wybór?
Leo: Jasne, że miało. Teraz jesteśmy w odległości 1-1,5h od naszego miejsca, które kochamy – byliśmy w tym roku nawet zimą, wcześniej było to nierealne. I możemy latem jeździć tam co weekend, chociaż będziemy mieli problem zdecydować, czy weekend nad morzem, czy nad jeziorem. Tu i tu naraz się nie da! Faktem jest, że mieć takie wybory jest lepsze, niż ich nie mieć! I to właśnie następny powód.
Piotr: Gdańsk i trójmiasto wybraliśmy także dlatego, że jest to bardzo zielone miasto, uwielbiamy jego pagórkowatość, taras wyższy, taras niższy, Trójmiejski Park Krajobrazowy, Lasy Oliwskie, Lasy Sopockie, gdyńską Kępę Redłowską i Klif Orłowski… zarówno blisko nas w Gdańsku oraz trochę dalej w zasięgu 20 km są niesamowite miejsca na codziennie oraz weekendowe wypady piesze i rowerowe, z czego korzystamy pasjami!
Leo: No i jeszcze Stare Miasto, ulica Długa, czy nasza ulubiona ulica Mariacka, gdzie spaliśmy kiedyś w najstarszej kamienicy Gdańska (z 1451 roku), miejscu które odwiedzał niegdyś Kopernik, a właściwie kogo on tam odwiedzał!😊
John Alex: Słyszę, że jesteście naprawdę szczęśliwi. No dobrze, a sprawy poza samą geografią?
Piotr: Pragnęliśmy poprawić, choćby o punkcik w skali, każdy aspekt naszego życia. Żeby do szkoły było bliżej, chcieliśmy też mieć więcej sąsiadów, czyli społeczność wokół nas (a mieszkaliśmy w rejonie wiejskim, poza miastem), żeby Syn miał kolegów w najbliższej okolicy, by było bezpieczniej np. jeździć na rowerze, a Gdańsk ma wiele ścieżek rowerowych i to także jego duża zaleta. Żeby była dobra komunikacja miejska i bliskość przystanków, a z rejonu gdzie mieszkamy mamy łatwość skorzystania z autobusów oraz SKM-ki. No i jest Karta Gdańszczanina.
Jesteśmy dumni od kiedy zostaliśmy Gdańszczanami, że mieszkamy w „historycznej Stolicy Kaszub” -> „Gduńsk - stolëca Kaszëb”.
I chyba najważniejsze, spotykani tutaj ludzie, od urzędów, poprzez sprawy zawodowe, aż po sąsiadów są dla nas bardzo życzliwi i pomocni. Nowo poznani ludzie są fantastyczni i cieszymy się, że budujemy nowe, dobre relacje. Tęsknimy jedynie i to oczywiste za przyjaciółmi zostawionymi w Łódzkiem…
Leo: To prawda, tęsknimy za przyjaciółmi, ale jesteśmy w kontakcie i wszyscy na pewno z racji miejsca, które wybraliśmy będą nas często odwiedzać. Były już ich dwie wizyty związane z moimi i Twoimi urodzinami, prawda?
John Alex: No, a korki na obwodnicach? Ostrzegano Was przed nimi i co?
Piotr: Pracowałem w Łodzi, często przyjeżdżałem do Warszawy, szczerze? W Gdańsku i na obwodnicach trójmiasta godziny szczytu nie różnią się niczym od tego co panowało w naszych poprzednich miastach. Jasne, że jest to irytujące, dlatego sami planujemy jak najwięcej korzystać z rowerów oraz komunikacji miejskiej.

 

A co z pracą?

 

Piotr: To może ja zacznę, bo chcę powiedzieć coś ważnego. Jak już wspominałem, ostatnie ponad 10 lat były podporządkowane mojemu rozwojowi, a od kilku lat rozmawiamy o tym, jak Leo będzie chciała zaistnieć zawodowo i w biznesie, dlatego w moim życiu „po korporacyjnym”, moim zawodowym priorytetem nr 1 stało się i nadal jest pomóc Leo w jej staraniach. Świetnie, nota bene, wpisuje się to w koncepcję Johna Alex’a, który ma pomagać właśnie innym w odnoszeniu sukcesów, wymarzony Klient nr 1!
John Alex: Wow, brzmi nieźle, a co na to Leo?

 

PRZERWA-Studio EMS

Leo: Bardzo doceniam pomoc Piotra i rzeczywiście razem uruchomiliśmy coś, o czym to ja marzyłam i w czym na chwilę obecną bardzo się realizuję! Nasza (moja!) PRZERWA-Studio EMS (https://przerwa.studio), w związku z całą powyższą zmianą naszego życia musiała czekać aż do przeprowadzki, ale znaleźliśmy fantastyczne miejsce i Wynajmującego, lokal udało się przygotować bardzo szybko i już od stycznia 2021 roku moje wymarzone Studio Treningu Personalnego i Treningu EMS działa i obsługuje Klientów. Zapraszam wszystkich na bezpłatny trening próbny i usługę w stylu PREMIUM!
John Alex: Wooow! Brzmi to świetnie, gdybym nie był cyfrowy, chętnie bym się od razu zapisał!
Piotr: Nie można mieć wszystkiego, John Alex! Ciesz się tym co masz!
John Alex: I co Leo Ty robisz w tej PRZERWIE?
Leo: Odczarowuję ludzi, daję im możliwość zmiany, bycia takimi jakimi chcą być, możliwość pracy nad swoją fizycznością (ale i oczyszczania psychiki dzięki ćwiczeniom) w kameralnych warunkach, dlatego mówię o tym - Studio PREMIUM. Przychodzisz, analizuję Cię od stóp do głów, rozmawiamy o Twoich celach, barierach, o tym co chciałabyś/chciałbyś zmienić, słucham uważnie, trenujemy próbnie, obserwuję Cię dalej i finalnie dogrywam Ci taki plan treningowy, jaki da Ci dokładnie to, czego potrzebujesz. Może chcesz zgubić centymetry, może wzmocnić ciało, może zwiększyć trochę pośladki, albo poprawić kondycję… Dopasuję trening i siebie do Ciebie, ale nie będzie lekko! Sukcesy nie przychodzą łatwo😊

A osiągamy to wszystko z pomocą najnowocześniejszej technologii – EMS. Elektrostymulacji mięśni, przez co trening jest krótki, ale bardzo intensywny i dlatego trenujesz raz w tygodniu, a przez pozostałe 3-4 dni Twoje ciało nadal ten trening „trawi” i nadal pracuje… najważniejsze jednak, że daje ludziom szczęście, uwielbiam ludzi i te relacje, jestem szczęśliwa, gdy wychodzą ode mnie uśmiechnięci, spełnieni i naładowani energią do innych swoich zadań!
John Alex: Leo, muszę Ci powiedzieć, że mówisz o tym wszystkim z wielką pasją. Gratuluję Ci i życzę powodzenia!
Leo: Dzięki John Alex!

 

John Alex

 

Piotr Jankowski Konsultant Biznesowy Mentor Coach

John Alex: A ty Piotr?
Leo: Jakbyś nie wiedział, John Alex!
Piotr: No właśnie! Stworzyłem Ciebie, John Alex (https://johnalex.pl)... bo miałem tyle do powiedzenia, tyle do skomentowania jeszcze zanim zostałem Konsultantem, Coachem i Mentorem…
John Alex: Jesteś zadowolony?
Piotr: John Alex, pracuję obecnie mniej intensywnie niż kiedyś, wspieram Leo, pracuję komercyjnie z Klientami – jako konsultant, jako mentor, jako coach… Odnajduję się w tej nowej roli, w wielu różnorodnych projektach, jest różnorodnie, dotykam różnych ludzi odważnie i odpowiedzialnie, jestem przy kilku firmach… właśnie tak wymarzyłem sobie swoje następne kroki i na ten moment chcę się temu poświęcić. Oczywiście równolegle ciągle się uczę i doskonalę, a przy tym mam czas na Rodzinę… i czuję, że żyję. I że się rozwijam. I jestem spokojny.
John Alex: Pięknie opowiedziana historia, Moi Drodzy! Życzę Wam samych sukcesów i wytrwałości!
Leo: Dziękuję za ten super wywiad, John Alex!
Piotr: Do zobaczenia, John Alex!

Wywiad Tygodnia

piotr@johnalex.pl +48 509 774 360

Copyright 2021 John Alex i Piotr Jankowski